środa, 24 września 2014

Rozdział VIII


Hanail:


Czekanie na Klausa strasznie mnie znużyło, więc postanowiłam się zdrzemnąć na dosłownie chwilę.
Kiedy się przebudziłam siedziałam w samolocie? Przez pewien moment myślałam że to tylko sen, lecz kiedy dotarło do mnie że to wszystko dzieję się na prawdę zaczęłam panikować ~ od dziecka mam lęk wysokości. 
Krzyczałam by Kol w końcu wylądował, niestety byliśmy w połowie drogi ~ ciekawe dokąd ?, więc zabrałam Kola Iphon, próbowałam zapomnieć gdzie się znajduję słuchając muzyki, ale Kol ma okropny gust muzyczny przez co nie potrafiłam się poczuć  ani trochę przyziemnie.
Lądowanie zajęło mu jakieś 2 godziny, kiedy wylądowaliśmy zaczęłam zadawać mnóstwo pytań z niezbyt przyjacielskim nastawieniem :
- Mógłbyś mi teraz łaskawie wytłumaczyć co to ma wszystko znaczyć ?? Co ja tu robię, i gdzie my w ogóle jesteśmy ? ~ byłam zła i zdezorientowana, w jaki sposób znalazłam się w samolocie ? podejrzewałam że za tym wszystkim stoi Kol, a kto by inny ?
- Dużo fajniejsza byłaś gdy spałaś, chociaż nie przyprawiałaś mnie o bóle głowy. Zaczynam żałować że wyświadczyłem ci przysługę i cię ze sobą zabrałem na wakacje - Kol przerwał mi, ignorując wszystkie moje pytania.
- Nazywasz to przysługą ?! - parsknęłam śmiechem - Ty mnie uprowadziłeś - byłam oburzona tym co powiedział Kol, on oddał mi przysługę ?! On sobie chyba kpi.
- Sama mówiłaś że najchętniej byś uciekła i odcięła się od tego wszystkiego, a ja ci w tym pomogłem, powinnaś być mi wdzięczna - próbował argumentować swoje zachowanie.
- Wdzięczna ? Będę musiała spędzić resztę swoich wakacji z najgłupszym pierwotnym. - palnęłam
- Ej, więcej szacunku gdy rozmawiasz ze starszymi, z resztą uratowałem ci życie - krzyknął oburzony
- Uratowałeś mi życie bo miałeś w tym swój interes, więc to się nie liczy - odpowiedziałam
- Liczy się, samo to że cie uratowałem - brnął w swoim przekonaniu
- Wiesz co, mam cię już dość, lepiej idźmy już do hotelu - westchnęłam
Przez całą drogę między mną a Kolem panowała zupełna cisza.
Kiedy dotarliśmy do hotelu załamałam się  na sam widok, nie liczyłam na nic specjalnego ale to co ujrzałam ledwo stało na "nogach"
- Serio ?! - brakowało mi słów do tego co zobaczyłam, jedyne co mi teraz przychodziło do głowy to pytanie CO TO MA BYĆ ? po pierwotnym spodziewałam się czegoś co przynajmniej ma toaletę w środku budynku, a nie na dworze. 
- Hotel, a co ? Chciałaś się oderwać od codzienności to masz - zaśmiał się złośliwie - ale się nie martw, to tylko na kilka nocy, jak znajdę coś lepszego dla rozpieszczonej hybrydy to zmienimy lokum - po chwili dodał już mniej rozbawiony.

Kol:



Weszliśmy do najbliższego hotelu, może i nie należał on do żadnych ekskluzywnych, ale  chociaż było gdzie przenocować. O godzinie 23 trudno znaleźć jakiekolwiek lepsze lokum.
- Są jakieś wolne pokoje ? - zapytałem karłowatego recepcjonistę.
- Został nam tylko jeden pokój dwuosobowy - odpowiedział lakonicznie.
- A razem wszystkich pokoi macie, ile ? 2 ? - wyszemrała pod nosem Hanail
- Yyy... nie, mamy 3 pokoje jednoosobowe i 1 pokój dla nowożeńców czyli dwuosobowy - Odpowiedział grzecznie pracownik hotelu.
- To poproszę ten ostatni pokój - rzuciłem uprzejmie, zaraz po tym jak zmierzyłem wzrokiem z pogardą Hanail.
Dostaliśmy pokój na drugim pietrze.
- Kol co za uprzejmość, zupełnie nie w twoim stylu - nabijała się Hanail idąc po niekończących się schodach.
Gdy weszliśmy do pokoju Hanail zaczęła na wszystko narzekać. 
- O boże, ile tu jest kurzu, kiedy tu było ostatnio sprzątane ? przed wojną ? - odezwała się z obrzydzeniem- Ciesz się ze nie musisz spać na ulicy - rzekłem- Na ulicy zapewne są lepsze warunki niż tu - krzyknęła z oburzeniem.- To sobie idź na ulicę, ciekawe czy się tam wyśpisz - warknąłem poirytowany.- A wiedz ze pójdę - rzuciła po czym trzasnęła za sobą drzwiami.
- Takiej to nie dogodzisz, zorganizuj jej wyjazd i jeszcze będzie narzekać - wymamrotałem pod nosem, po czym poszedłem się myć, o dziwo byłą bieżąca woda.

Caroline :


Była 23, a Han nadal nie wróciła, ani nie zadzwoniła, wiedziałam że coś jest nie tak. Strasznie się o nią martwiłam.
- To moja wina, ja ją zdenerwowałam przez co teraz tu jej nie ma - zaczął obwiniać się Stefan.
- Nie wiedziałeś że Hanail tak zareaguje - próbowała go uspokoić Elena.
- No właśnie, braciszku co ty zrobiłaś naszej biednej Han że wyparowała na cały dzień z domu ? - zapytał rozbawiony Damon.
- Nie ważne - warknęła Elena nie dając Stefanowi dojść do głosu. 
- Eleno, ja tu rozmawiam z bratem, nie ładnie się wcinać komuś w rozmowę. - udawał Damon pogardę, chociaż to co zrobiła Elena wcale go nie ruszyło. - No więc zastanówmy się co mogło naprawdę wkurzyć Han ? - myślał na głos. 
- Damon - krzyknęła Elena - daj spokój.- Eleno, mówiłem ci że nie ładnie jest przeszkadzać, jestem teraz zajęty doszukiwaniem się co musiał zrobić Stefan by Hanail wyszła z własnego domu. - rzekł Damon stojąc przez chwilę nad Stefanem ślepo się w niego wpatrując, po czym krzyknął pełen szczęścia - Już wiem ! Jedyną rzeczą która naprawdę potrafi
wkurzyć Han jest obrażanie Klausa, szacun braciszku, wyprowadziłeś z równowagi najbardziej opanowaną  osobę którą znam. - Spadaj - huknął młodszy Salvatore na brata.- Chłopaki, uspokójcie się, to nie jest teraz najważniejsze. Powinniśmy szukać Han, a nie się kłócić o takie bzdury ! - krzyknęłam
- O tej godzinie nie ma co szukać jej, lepiej się teraz wyśpijmy i jutro zaczniemy - tłumaczyła Elena - z resztą ona na pewno ma gdzie dzisiaj przenocować, zapewne jest u Pierwotnych.
- Ale ! - zaczęłam
- Care naprawdę nawet jakbyś chciała nie znajdziesz jej o tej godzinie - przerwała mi Elena.
- No dobra dzisiaj dam spokój pod warunkiem, że jutro z samego rana zaczniemy jej szukać - zaproponowałam, chociaż to nie byłą propozycja gdyż nie przyjmowałam odmowy.
- Ok, a teraz idźmy już spać, a jutro zaczniemy szukać od domu Mikaelsonów, założę się że tam jest. - rzuciła Elena.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Na początek chciałam bardzo podziękować wam za cierpliwość i przeprosić że to tak długo trwało, ale cóż wrzesień czyli zaczęła się szkołą co za tym idzie ? Sprawdzany, Kartkówki i nauka O.O
A że ja piszę głupia na bieżąco to nie nadążam z tym wszystkim :(
Mam nadzieję że się podoba, co dalej się okaże, razem się dowiemy gdyż sama nie wiem co teraz wymyślę :P 
Jesień już jest od wczoraj, u mnie zimno więc życzę wam ciepełka, zdrówka (ja sobie jestem chora :( ale zawsze trzeba myśleć pozytywnie, jakby nie to to nie wiem kiedy bym skończyła ten rozdział), weny dla piszących, pomysłów, no i bla bla bla bla.....
Z tego co widzę to rozdział wyszedł krótki :(Przed chwilą chciałam wstawić rozdział bez gifów O.o