piątek, 31 października 2014

Rozdział IX


Caroline :


Obudziłam się o 10, byłam oburzona, Elena miała nas wszystkich obudzić, a ona i reszta zgrai dalej śpią.
Próbowałam ich obudzić, ale to nie dało żadnego rezultatu, jak nie chcą mi pomóc to trudno, poradzę sobie sama.
Szybko się oporządziłam i zeszłam do kuchni coś przekąsić, chwyciłam woreczek z krwią z przenośnej lodówki Hanail - jak na osobę nie pijącą krwi, dość dużo jej posiada. W ogóle po co jej jest ta krew ?
Natychmiast skierowałam się do domu pierwotnych z nadzieją, że Hanail tam właśnie będzie.
Kiedy miałam już zapukać drzwi otworzył Klaus - lekko się wzdrygnęłam.
- Caroline ? Co ty tutaj robisz ? - zapytał zdziwiony.
- Szukam Hanail, może jest tu u ciebie ? - odpowiedziałam z nadzieją.
- Han ? A wy przypadkiem nie miałyście gdzieś wczoraj jechać ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ta, miałyśmy, ale.... - nie dokończyłam.
- Ale co ? 
- Ale zniknęła. - westchnęłam
- Jak to zniknęła - zapytał zaniepokojony pierwotny. 
- Wyszła z rano z domu, i nie wróciła, w prawdzie to miałaby swój powód by nie wracać, ale to nie  w jej stylu. Dobra muszę iść jej szukać gdzie indziej - rzuciłam po czym chciałam się odwrócić i  iść dalej, lecz Klaus złapał mnie za ramię. - co ty robisz ? - krzyknęłam  

- Jaki powód ? Care, mogę ci pomóc w szukaniu Han. Tylko musisz mi..... - przerwałam mu
- Ale ja wcale nie chce twojej pomocy ! - warknęłam.
- Caroline, Han też jest moją przyjaciółką, wiedząc że może jej coś grozić nie mogę tak siedzieć i nic nie robić. - Klaus zrobił tą swoją minę zbitego psa, nie mogłam się nie zgodzić. Z resztą Klaus i Han znają się dłużej, nie mogłam mu zabronić szukania przyjaciółki, w końcu sama to robię.
- No niech ci będzie. - rzekłam krótko, a Klaus otworzył mi drzwi.
- Wejdź i mi powiedz wszystko co wiesz. - zaproponował.
Kiedy weszłam do domu Pierwotnych od razu w oczy rzucił mi się telefon Han leżący na stoliku w pokoju gościnnym  - trudno go nie zauważyć, jest cały obklejony błyskotkami.
- Klaus, jesteś pewien że tu nie ma Han ? - zapytałam ponownie.
- Mówiłem że nie ma tu Han, jak tylko wróciłem dzisiaj rano sprawdziłem czy ne ma nikogo w domu. - Zmarszczył jedną brew - A, dlaczego pytasz? Przecież mówiłem że nie ma tu Han.
Pobiegłam w wampirzym tempie do pokoju gościnnego, i chwyciłam za telefon, a zaraz po tym wręczyłam go Klausowi mówiąc - Bo to znikąd się nie wzięło.

Kol:


Próbowałem spać, ale sama myśl o tym że wyrzuciłem Hanail na ulicę nie pozwalała mi spać - chociaż ja tylko zaproponowałem by wyszła, a ona sama dokonała wyboru.
Ale jak już nie mogę spać, to co mi szkodzi jej poszukać....w końcu to małe miasteczko, nie może być daleko. Ubrałem buty i kurtkę, po czym poszłem na poszukiwania.
W między czasie wstąpiłem do całodobowego baru by coś przekąsić, niestety w barze były pustki - chociaż wiem że nie ma tu Hanail.
.........
Sprawdziłem każdy zakamarek Mathis, a Hanail ani śladu, zupełnie jakby się rozpłynęła w powietrzu, jednak się nie poddałem i szukałem dalej, w końcu gdzieś musi być. Sam nie wiem dlaczego tak mi zależy nad znalezieniem jej, przecież jest już dorosła i poradzi sobie sama, a ja nie jestem jej niańką, ale....no właśnie Ale - to nie daje mi spokoju, sam ostatnio siebie nie rozumiem. Jestem wampirem bez człowieczeństwa, a przejmuje się jakąś przyjaciółką brata, jedno drugie wyklucza.
Szlem przez siebie tak rozmyślając, że prawie nie zauważyłem, iż za chwilę miałem wejść do rzeki, na szczęście w odpowiednim momencie się otrząsłem z zamyślenia. Najwyraźniej doszłem do końca miasteczka, na szczęście lub i nie, usłyszałem charakterystyczny rytm serca.
Szlem wzdłuż rzeki, aż zobaczyłem mały pomost na którym leżała Hanail.
- Boże, tylko ciebie tu brakowało. Wystarczą mi ci mali krwiopijcy zwani również komarami, ty jesteś tu zbędny - rzuciła.
- Bardzo śmieszne, wiesz ile musiałem się nachodzić by cie znaleźć? - zapytałem retoryczne.
- Nikt ci nie kazał mnie szukać - zaśmiała się pogardliwie.
- Chciałem sprawdzić czy jeszcze żyjesz. - rzuciłem przysiadając się do Han.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam - To jest mój pomostem, znajdź se swój ! - rozkazała.
- A jak nie to co ?
- A jak nie, to.... - pstryknęła palcami, a ja znalazłem się w jeziorze.
- Ty ! - warknąłem, a ona zaczęła się śmiać, przez co nie zauważyła jak wciągnąłem ją do jeziora.
- Co ty robisz ? - krzyknęła, trzęsąca się z zimna.
- No teraz jesteśmy kwita - rzuciłem rozbawiony.
- Jeśli przez ciebie się przeziębię to cię ukatrupię - krzyczała zdenerwowana.
- Oj, nie przesadzaj, mamy lato, nie przeziębisz się ! - tłumaczyłem spokojnie.
- Wiesz co ? Siedź już cicho, jesteś tu od jakiś 10 minut a już mam cię dość - wyszła z jeziora i ruszyła przed siebie.
- A ty dokąd ? - Złapałem ją za nadgarstek i zatrzymałem.
- Gdziekolwiek, byle z dala od ciebie....Chociaż wiesz co, jednak nigdzie się nie wybieram, w końcu pierwsza znalazłam ten pomostek, ty możesz sobie wziąć tą trawkę. - zmieniła zdanie. - No już, już złaź z mojego dzisiejszego łóżeczka - rozkazała.

Hanail :


Wyrzuciłam Kola z mojej kładeczki, i rzuciłam barierę ochronną na nią. Zasnęłam dość szybko, byłam zmęczona całą tą podróżą - włączając całą drogę którą musiałam przebyć by tu dotrzeć.
Spałam jak kamień aż do rana, nawet nie wiem kiedy moja ochronna pomostku się wyłączyła, kiedy się przebudziłam Kol leżał wtulony w moją klatkę piersiową, cała ta sytuacja mnie bawiła. Zrzuciłam Kola z siebie prosto do jeziorka, jego mina mnie rozwaliła, wybuchłam śmiechem.
- Co ty sobie myślisz ? Mogłem się utopić ! - krzyczał Kol
- Żadna strata...- rzuciłam rozbawiona
- Że co ?? - było oburzony, jego gniew mnie jeszcze bardziej bawił.
- Oh, jak nawet byś się utopił to byś "ożył", nie wiem czy pamiętasz ale jesteś wampirem, i to pierwotnym, więc w ten sposób nie da się ciebie zabić - westchnęłam, nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł z wody.
- No dobra, to może się przytulimy na zgodę ? - zaproponował
- O nieee, jesteś cały mokry.... - odpowiedziałam lajkonicznie po woli się wycofując
- No weź daj miśka na zgodę - kontynuował.
- Nieee, Kol - teraz to już uciekałam przed nim, nie patrząc przed siebie, potknęłam się o kamień i przewróciłam się na rozbitą szklaną butelkę, syknęłam z bólu.
Kol szybko podbiegł do mnie:
- Han, nic ci nie jes.....- nie dokończył, kiedy zobaczył moją ranę strasznie się skrzywił, rozbawiło mnie to trochę, nie mogłam tego nie skomentować :
- Jak na wampira strasznie reagujesz na krew. - zaśmiałam się lekko.
- Musisz jak najszybciej dostać się do szpitala - zignorował to co powiedział.
Kol wziął mnie na ręce, i w wampirzym tempie ruszył w stronę miasta, droga się ciągła i ciągła, a główny szpital był bardzo daleko, Kol był zmęczony
- Może nas teleportuje tam ? - zaproponowałam.
- Nie, wystarczy że straciłaś mnóstwo krwi przez co jesteś wyczerpana - zabronił mi, ale widziałam ze on tak dalej nie da rady. Nie posłuchałam go i nas teleportowałam do szpitala, zamknęłam oczy, po czym poczułam że tracę przytomność.
- Hanail ?! - próbował mnie ocucić, ale ja nie miałam już nad tym kontroli - co ty zrobiłaś ?? - to były ostatnie słowa które usłyszałam.

Kol :


Hanail straciła przytomność, na szczęście byliśmy już w szpitalu, oddałem ją w "ręce" specjalistów, zabrali ją na oddział intensywnej terapii.
Początkowo nie pozwolili mi do niej wejść, ale od czego się ma zdolność perswazji :P
Siedziałem nad nią jakieś 1,5 godz. zanim się nie wybudziła.
- Gdzie ja je....... - rozejrzała się sali, zatrzymała wzrok na mnie - A ty nadal tu siedzisz? Idź sobie coś przekąsić lub kogoś, jak wolisz. - zaproponowała
- Nie, bo gdzieś sobie pójdziesz - odparłem, a ona parsknęła śmiechem.
- W moim stanie ? Nigdzie nie ucieknę - miała zabandażowaną całą  nogę
- No w sumie...- lekko się zaśmiałem, szybko się podniosłem i w wampirzym tempie ruszyłem
- masz godzinę - rzuciła lakonicznie


Caroline :


Opowiedziała Klausowi całą historię dotyczącą Han i Stefana, bynajmniej tyle ile wiedziałam.
Razem ustaliliśmy że jeszcze dziś pójdziemy do pewnej czarownicy, by rzuciła zaklęcie lokalizujące, oby to coś dało.
Byłam cała roztrzepana, bardzo się martwiłam o Hanail, za każdym razem gdy wchodziłam na jej temat Klaus mówił o czym innym, lub rzucał coś w stylu : ,, Na pewno teraz dobrze sie bawi".
U Mikaelsonów siedziałam jakieś bite 2 godziny, ah ten czas leci....a my w sprawie Hanail nie mamy nic.
Musiałam wrócić do apartamentu po telefon, przez mój pośpiech w szukaniu Han zapomniałam go zabrać z lady w kuchni.
Kiedy wychodziłam z domu Pierwotnych minęłam się z Elijahą, Klaus chciał mnie odprowadzić, ale mu nie pozwoliłam, dałam mu ultimatum : jeśli chce szukać ze mną Han nie może siedzieć mi na ogonie i wszędzie za mną chodzić, też mam swoje życie.
Dom Mikaelsonów był dość daleko od naszego apartamentu, więc droga nawet w wampirzym tempie się dłużyła.
....
Kiedy weszłam do "domu" Elena i Stefan byli już na nogach, siedzieli zaspani w kuchni,jedynie Damona tam brakowało.
- Care gdzie byłaś ? - zapytała Elena.
- Gdzie ?? - powtórzyłam po Elenie niedowierzając że się o to pyta - Byłam tam gdzie miałaś iść ze mną, byłam u pierwotnych szukając Han. - rzuciłam. - Zaspałam - tłumaczyła się Elena - A poza tym mogłaś na nas poczekać trochę. - Budziłam was wszystkich, i nikt się nie zwlekł z łóżek, wiec poszłam sama - NIE WIERZE ELENA, NIE DOŚĆ ŻE NIE POMAGAŁA MI W SZUKANIU HAN U PIERWOTNYCH TO MA, JESZCZE DO MNIE PRETENSJE. - z resztą już nie ważne, Hanail nie ma u Mikaelsonów. - rzekłam, po chwili zapytałam - nie było przypadkiem tu mojego telefonu ?
- Gdzieś go widziałem....- rzekł Stefan - może do ciebie zadzwonię ? - zaproponował
- Ok - Stefan puścił mi strzałkę bym mogła znaleźć telefon, chociaż mam wyostrzony zmysł słuchu nigdzie nie słyszałam sygnału, dopiero gdy weszłam na 2 piętro usłyszałam mój dzwonek, dobiegał z pokoju w którym spała Elena i Damon. Mój telefon leżał w szufladzie obok łóżka po stronie gdzie spał Damon - co on tam robił ?? - zapewne to sprawka Damona. Zabrałam telefon z szuflady, po czym wzięłam się za sprzątanie, to jedna z rzeczy które mnie uspokajały.
Po godzinie mojego sprzątania było w całym apartamencie czysto, wszystko się zmieniło kiedy wstał Damon, kiedy wstał poszedł do kuchni tam zrobił sobie śniadanie i zostawił bałagan za sobą, później poszedł do łazienki wziąć prysznic gdzie także popsuł moją pracę. W końcu poszłam do barku gdzie Hanail trzymała swój ulubiony trunek - Whiskey ,,Single Malt", nalałam sobie do kryształowej szklanki i rozsiadłam się w fotelu, mając wszystko gdzieś.
Przysiadł się do mnie Damon.
- O widzę że gust alkoholowy Hanail się nie zmienił - rzucił siadając do mnie ze szklanka pełną bursztynowego płynu.
- Na początku wakacji mówiłeś że nie znasz żadnej Hanail - skrzywiła się Elena na Damona
- No widzisz jednak ją znam - rzucił Elenie swój charakterystyczny uśmiech.
- Okłamałeś mnie - krzyknęła oburzona brunetka.
- Takie życie kochanie, ludzie często kłamią - Damon wstał by objąć Eleną, ale ona oburzona nie pozwoliła na to. Elena poszła do pokoju.
Zbliżała się 15:30, nawet nie wiem kiedy ten czas tak spłynął, musiałam się szykować do wyjścia. Poszłam pod prysznic, zrobiłam sobie szybki make-up i się przebrałam. Wychodząc na spotkanie z czarownicą Klausa miałam nadzieję że Damon, Stefan i Elena się tu nie pozabijają, jednak wolałam gdy wszyscy spali, chociaż nie stwarzali dla siebie zagrożenia.

Kol : 


Kiedy wróciłem do szpitala po moim "spacerze" nie zastałem Hanail w jej sali, wiedziałem że nie mogę jej ufać, tylko jak ona się stąd wydostała?
Na jej łóżku leżała karteczka :





Nie ładnie się spóźniać, bo mi się nudzi.....
Poszłam się troszkę przewietrzyć :P    
~ H :*

Ta dziewczyna zachowuje się jak dziecko....znowu będę musial spędzić pół dnia na poszukiwaniach Hanail, mam to gdzieś, ona jest dorosła odpowiada za siebie, nie mam już ochoty pilnować jej jak małego dziecka.
Udałem się do najbliższego baru, na trzeźwo nie potrafiłem tego zrozumieć.
W barze siedziałem jakieś 2 godziny, siedziałem do czasu aż ktoś nie zadzwonił do mnie z prywatnego numeru.
Kiedy odebrałem sam nie mogłem uwierzyć w to co słyszę :
- Kol ile można na ciebie czekać, z tego co mi wiadomo to mieliśmy jeszcze dziś wracać do Mathis.- usłyszałem głos Hanail - Masz 5 minut, czekam na ciebie w szpitalu - rzuciła i się rozłączyła, teraz już nie mam wątpliwości, ona to wieczni dzieciak, mam jej już dość, a jestem tu z nią jeden dzień. Ja nie wiem jak Klaus wytrzymał z nią 9 lat.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Mamy już rozdział 9 !!HURA!!
przepraszam że dopiero teraz, ale mam pełno sprawdzianów i kartkówek i zadań....
To wszystko mnie przerasta :/
A staram się mieć dobre oceny, by nie musieć chodzić na poprawy :)
Dziękuje wszystkim wam za cierpliwość, za miłe słowa które czytam pod każdym rozdziałem, szkoda tylko że są to nie liczne osoby które zostawiają swój ślad obecności... :(
Ale w końcu sama nie nabiłam tylu wyświetleń :P
Jeszcze raz dziękuje za cierpliwość i przepraszam. (ale niestety piszę rozdziały na bieżąco i jak się nie wyrobię to nie ma.... rada dla piszących : Nie bądźcie głupi napiszcie sobie kilka rozdziałów do przodu i dopiero wstawiajcie :) wiem że tylko ja piszę na bieżąco....:P )
Życzę wam  weny, pomysłów, ciepełka, byle do wakacji (NIE MAMO, WAKACJE NIE BYŁY NIEDAWNO !!) dobrych ocen......

Buziaczki :* :* :*